Mini-przewodnik po USA (5): Długa droga daleka przed nami...


No to wylądowaliśmy cało i zdrowo w USA. No i co teraz??? Pogadajmy dziś o tym jak dalej ruszyć w drogę.

Pytanie 15: Czy naprawdę muszę mieć pojazd mechaniczny, żeby podróżować po USA? Odpowiem cytatem z mojego kolegi klasowego, Tomka Śliwy: “Są podobno kapele, które grają wesela na trzeźwo. Ale ja bym tam nie ryzykował!”. Cytat dotyczy wprawdzie nieco innej dziedziny życia, ale w przenośni doskonale odpowiada na powyższe pytanie. Teoretycznie po USA można się poruszać bez pojazdu mechanicznego, ale raczej jest to skomplikowane i mało efektywne. Istnieje od tej reguły kilka wyjątków. Jeśli na przykład naszym celem jest poznanie którejś z metropolii Wschodniego Wybrzeża - w szczególności Nowego Jorku - to pojazd mechaniczny może być nie tylko niepotrzebny, ale najzwyczajniej w świecie utrudniać życie i podnosić koszty. Ale w większości przypadków, szczególnie gdy chcemy obejrzeć rozległe tereny Zachodu USA, pojazd mechaniczny jest po prostu konieczny do życia. 

Pytanie 16: Gdzie pożyczyć samochód? 
Cóż… najprościej, to w wypożyczalni samochodów ;-) Nie jest to bardzo skomplikowane. Ja na ogół używam strony internetowej https://www.rentalcars.com/ i o ile wiem, to działa ona również dobrze w Polsce. Niegłupią opcją jest też połączenie rezerwacji samochodu z zakupem biletu lotniczego: zwykle firmy oferujące zakup biletów lotniczych oferują też wynajem samochodu i mają czasem dobre oferty. 

Pytanie 17: Czy potrzebne jest międzynarodowe prawo jazdy? 
Teoretycznie - nie. Normalne, polskie prawo jazdy wystarcza do tego, by prowadzić samochód na terenie USA. Ale zdarzają się tu czasami różne “myki”: na przykład zdarzyło mi się kiedyś zrobić rezerwację na samochód używając mojego polskiego adresu. Gdy przyszedłem, by samochód odebrać, to “panienka z okienka” zażądała ode mnie… międzynarodowego prawa jazdy! I na nic się zdały tłumaczenia, typu: “Paniusiu! Przecież ja tu mieszkam! Tu jest moje normalne, amerykańskie prawo jazdy!”. Jest jeszcze kilka innych, podobnych “myków”, ale myślę, że nie warto grzebać się w szczegółach. Po prostu Wam radzę mieć międzynarodowe prawo jazdy. 

Pytanie 18: Na co uważać przy wynajmie samochodu? 
Przede wszystkim należy dokładnie przeczytać rozpiskę cenową i upewnić się, że nie wciśnięto Wam żadnych dodatkowych opłat. Ci dranie pracujący w wypożyczalniach robią to regularnie i z bezczelnym uśmiechem na twarzy potrafią przekonywać, że “oczywiście jest ci niezbędnie potrzebne ubezpieczenie na wypadek, gdyby cię porwało UFO”. Uwaga: nie twierdzę, że wszystkie dodatkowe usługi oferowane przez wypożyczalnie są bez sensu: czasem warto zapłacić trochę drożej i czuć się bezpiecznie. Ważne, żeby wiedzieć za co płacimy. Ja osobiście w zdecydowanej większości przypadków wybieram podstawowy pakiet, bez żadnych dodatkowych opcji. Trzeba też koniecznie się upewnić, że pakiet, który nam zaoferowano ma wliczony nielimitowany przebieg (unlimited miles): czasem można się naciąć. Porównując oferty pamiętajcie też, że - jak zwykle - każda wypożyczalnie chce wypaść jak najkorzystniej w porównaniu z innymi. Więc na ogół na początku podają “gołą” cenę: bez podatków i innych dodatkowych opłat. Dopiero potem sobie “przypominają”, że coś tam jeszcze trzeba doliczyć. Więc trzeba porównywać końcowe, a nie początkowe ceny. Jest to, niestety, strasznie upierdliwe, ale co Wam poradzę? 

Pytanie 19: Czy do wynajęcia samochodu jest konieczna karta kredytowa?
Rezerwację na stronie internetowej da się zazwyczaj zrobić używając karty debetowej. Ale przy odbiorze samochodu trzeba złożyć opłatę zabezpieczającą (security deposit). I tu mogą się pojawić problemy, jeśli nie mamy karty kredytowej. Znowu: istnieją niby pewne “myki”, by to obejść, ale po prostu łatwiej jest mieć kartę kredytową 

Pytanie 20: Jak się jeździ w USA?
Pomijając wielkie, zatłoczone metropolie typu Los Angeles czy Nowy Jork, to łatwiej i przyjemniej niż w Polsce. Większość samochodów ma automatyczną skrzynię biegów, drogi są szerokie i dobrze utrzymane, w wielu miejscach ruch jest minimalny… Tak, że generalnie jeździ się sympatycznie.

Wielu ludziom z Polski sprawia problemy nawigacja w terenie po amerykańsku. Standardowy opis trasy z punktu A do punktu B brzmi mniej więcej tak: “pojedziesz dwa bloki na południe, skręcisz na wschód, potem na trzecim stopie pojedziesz na północ w jednokierunkową…”. Sprawa zrobiła się nieco prostsza z nastaniem map cyfrowych, ale tak czy inaczej warto się nauczyć orientować w terenie według kierunków świata. 

Dla przybyszów z Polski ciekawostką są zazwyczaj skrzyżowania, na których wszyscy mają znak “STOP” (w tubylczym języku zwą się one “ALL WAY STOP”). Zasada jest prosta: każdy się musi zatrzymać. Kto pierwszy stanął - ten pierwszy rusza. W USA działa to super. W Polsce… hmm… chyba by było ciekawie?  Bardzo niebezpieczne są ronda: w USA jest to raczej nowy wynalazek i Amerykanie częstokroć nie potrafią z nich korzystać. Sytuacje, gdzie jakiś debil skręca na rondzie w lewo pod prąd zdarzają się nagminnie. Zdarzają się też sytuacje, gdy ktoś jedzie autostradą pod prąd: nie mam pojęcia skąd się to bierze, przypuszczam, że jakaś młódź z przejaranym mózgiem urządza sobie takie igrzyska śmierci. Bo naprawdę trudno jest przy odrobinie świadomości coś takiego zrobić. Na szczęście nie dzieje się to nagminnie. 

Początkującym kierowcom zdarza się czasem wjechać pod prąd w ulice jednokierunkowe. Są one oznaczone znanym z licznych filmów białych strzałek na czarnym tle z napisem “ONE WAY”. Innym znakiem, że jedziemy w złym kierunku są samochody parkujące na poboczu frontem w naszą stronę: w USA parkuje się auta tylko po prawej stronie i tylko frontem do kierunku jazdy.

Człowiek na pasach (i rowerzysta na ścieżce rowerowej) jest świętą krową: gostak może Ci się rzucić na pasach prosto pod koła i jest twoim obowiązkiem, żeby się zatrzymać na czas. Gdy go choć draśniesz, jest to Twoja wina i nikt nie będzie z Tobą o tym dyskutował. Podobnie jest z uderzeniem w tył innego samochodu: nie ma znaczenia co się stało. Uderzyłeś gostka od tyłu? Znaczy, że nie dostosowałeś prędkości do warunków jazdy. Koniec dyskusji.

Pytanie 21: Czy w USA można jeździć na “podwójnym gazie”?
Zależy jak zdefiniujemy “podwójny gaz”. W USA dopuszczalny poziom alkoholu we krwi wynosi 0.08%. Czyli jest 4x wyższy niż w Polsce. Na oko oznacza to, że średniej budowy człowiek może spokojnie wypić 2-3 kieliszki wina lub niezbyt mocne drinki. Albo pić piwo przez cały wieczór z kolegami. A co jak się wypije trochę więcej? To już trochę zależy od lokalnych warunków: w większości stanów (albo przynajmniej w tych, które nie są jeszcze dotknięte socjalistyczną zarazą) policjant nie ma prawa zatrzymać kierowcy, który nie popełnił żadnego wykroczenia. Teoretycznie można być zalanym w pestkę, byle jechać zgodnie z przepisami. Ale ja bym raczej nie ryzykował (a czemu? - to w następnym pytaniu). W barbarzyńskich stanach policja urządza łapanki na nietrzeźwych kierowców, więc tym bardziej należy uważać. 

Pytanie 22: A co się stanie jak mnie złapią w czasie jazdy i będę nietrzeźwy? 
Powiem tak: lepiej, żeby Ci się to nigdy nie przydarzyło. Jazda po pijaku, zwana tutaj Driving Under Influecnce lub w skrócie DUI, jest poważnym wykroczeniem, a czasem przestępstwem. Prawie na pewno zostaniesz aresztowany, co praktycznie oznacza koniec wycieczki, poważne kłopoty i poważne koszty. Nie wspominając już o tym, że będzie to Twoja ostatnia wycieczka do USA, bo więcej Cię tu nie wpuszczą. DUI można dostać nie tylko za jazdę po pijaku, ale za jakikolwiek przypadek prowadzenia samochodu w stanie ograniczającym kontakt z rzeczywistością. Czyli na przykład jeśli zaśniesz za kierownicą, bo byłeś niewyspany, to policjant może Ci wlepić DUI. 

Pytanie 23: Jak się zachować gdy mnie zatrzyma policja? 
W Stanach nie ma policjantów wyskakujących z krzaków według zasady: “za zakrętem stali, rower mu zabrali”. Policjant pojedzie za Tobą samochodem z włączonymi “kogutami”. Przede wszystkim zachowaj spokój: zwolnij, zjedź na pobocze, zatrzymaj się, włącz światła awaryjne. Nigdy nie wysiadaj z samochodu: siedź spokojnie w środku, połóż ręce na kierownicy, tak, żeby policjant mógł je z daleka widzieć. Nie wyciągaj żadnych przedmiotów (na przykład telefonu), nie kłóć się z pasażerem. Policjant podejdzie do samochodu, najprawdopodobniej każe Ci opuścić szybę i zapyta: “Czy wiesz dlaczego Cię zatrzymałem”? Możesz spokojnie powiedzieć, że niewiesz. Policjant może też zapytać, czy masz w samochodzie broń. Cóż… odpowiedz zgodnie z prawdą. Jeśli będziesz się zachowywał spokojnie i grzecznie, to nie będzie więcej niemiłych niespodzianek. Czasem skończy się na miłej pogawędce i pouczeniu, czasem dostaniesz mandat :D Najgorsze, co możesz zrobić, to kłócić się z policjantem. Naprawdę nie warto.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gannett Peak (2)

Gannett Peak (1)