Posty

Gannett Peak (2)

Obraz
19 sierpnia 2023 Po zmroku zaczyna naprawdę mocno wiać. Wiatr szarpie namiotem na wszystkie strony, więc trudno jest zasnąć. Zastanawiam się czy namiot nie pofrunie z wiatrem: ma już swoje lata, właściwie to dawno go wypadało wymienić na nowy. Zastanawiam się też poważnie, czy nie powinniśmy zawrócić. Po pierwszym dniu da się jeszcze jakoś wrócić bez większych strat. Potem będzie tylko gorzej. Na szczęście po kilku godzinach wiatr cichnie, namiot dalej stoi, a ja zasypiam na dobre. Ranek budzi nas takim widokiem, że wszystkie myśli o powrocie brzmią jak rojenia idioty. Gotujemy kawę, przyrządzamy "suchą karmę" i pakujemy graty. O 7:30 jesteśmy gotowi do drogi. Przed nami kolejne "10 mil, no, może trochę więcej"... Tym razem mamy 1.5 mili lekko pod górę, a potem 2 mile ostro na dół. A potem kolejne mile, praktycznie po płaskim terenie, wzdłuż rzeki, którą płynie zimna jak diabli woda, prosto z okolicznych lodowców.  Na dodatek musimy tą rzekę sforsować: okazuje się t

Gannett Peak (1)

Obraz
17 sierpnia 2023 Zaczynamy wyprawę do Wyoming i Montany. Jest nas dwóch: Piotr i ja. Czyli "stała ekipa" na wyjazdzy w tamte strony. Jedziemy tam po raz trzeci. Więcej chętnych jakoś nie było, ale to już w sumie też tradycja.  Plan jest prosty: "ano zobaczymy" 👀A do zobaczenia są dwa najwyższe szczyty w Montanie i Wyoming o bardzo podobnie brzmiących nazwach: Gannett Peak ( 13,810 feet  / 4,210 m npm) i  Granite Peak ( 12,807 feet / 3,904 m npm). Uczciwie muszę przyznać, że była to jedna z najtrudniejszych wypraw górskich, w jakich miałem okazję uczestniczyć.   Mamy przygotowane obydwie trasy, ale umawiamy się, że zobaczymy na miejscu gdzie ruszyć w pierwszej kolejności. W górach - jak to w górach: okoliczności często się zmieniają. Generalnie mamy zamiar zacząć od Wyoming, ale jakby się okazało, że pogoda nie chce współpracować - to może będzie trzeba odwrócić kolejność. Na razie pogoda współpracuje: w Phoenix jest standardowy upał (czyli coś koło 40 stopni Celcju

Wyprawa do wnętrza ziemi czyli pontonem przez Wielki Kanion (5)

Obraz
Dzień 6: 24 maja 2021 (poniedziałek) Ruszamy na ostatni dzień spływu. Wracamy na nasz stary ponton, bo załoga z drugiego pontonu stwierdziła, że jeden dzień z Misiem Taterem nam wystarczy. Spoko, nie będziemy robić scen. Przed nami jeszcze sporo mil do zrobienia i kilka katarakt, w tym – na koniec – 10-tka, zwana Lava Falls. Na szczęście pogoda jest super, więc płynie się miło. Ten odcinek rzeki jest zdecydowanie bardziej rwący, więc nawet nieduże katarakty oblewają nas wodą od stóp do głów. Około południa przepływamy przez miejsce, w którym do rzeki Kolorado wpada rzeka Havasupai. To kolejne przepiękne miejsce, kilka mil powyżej ujścia znajdują się jedne z najładniejszych wodospadów. Tyle tylko, że znajdują się one na terenie rezerwatu indiańskiego, a Indianie pozamykali cały teren z powodu Covid-a. Tak, że tym razem nic z tego nie będzie. Około 16-tej dopływamy do Lava Falls. To mila 179, a Lava Falls uchodzi za jedną z najtrudniejszych przeszkód na rzece. Emocji nie brakuje, zwłaszc

Wyprawa do wnętrza ziemi czyli pontonem przez Wielki Kanion (4)

Obraz
Dzień 4: 22 maja 2021 (sobota) Ruszamy jak co dzień z rana, ale już po kilkunastu minutach trafiamy na mieliznę. Cam daje rozkaz, by skakać i rozbujać ponton, a sam wskakuje do wody. Rzeczywiście po niedługim czasie ponton wraca na głębszą wodę i zaczynamy toczyć się dalej z prądem rzeki. Około 10:30 przepływamy pod mostem przez który przebiega South Keibab Trail, Czyli po 4 dniach docieramy do „w miarę cywilizowanej części Wielkiego Kanionu”, w której znajduje się jedyne schronisko na jego dnie, czyli Phantom Range. Na brzegu widzimy całkiem spore grupy ludzi idących w góre kanionu, na jego południowy skraj. Niebo znowu się chmurzy, na szczęście nie pada deszcz. Około 17 zakotwiczamy pontony w pobliżu starej kopalni, w pobliżu Bass Camp biegnącego na północ Kanionu Hotauta. Za nami 108 mil. Wieczorem – jak zwykle krótki spacer, no i do spania. Dzień 5: 23 maja 2021 (niedziela) Mamy znów ładną pogodę i kawał drogi przed nami. Ruszamy jak zwykle z rana. Wczoraj Monika wynegocjowała z na

Wyprawa do wnętrza ziemi czyli pontonem przez Wielki Kanion (3)

Obraz
Dzień 2: 20 maja 2021 (czwartek) Jest jeszcze ciemno, gdy nad obozem rozlega się wrzask: „coooofffffeeee”. Znaczy się nasi przewodnicy wstali i ugotowali kawę. Cóż… pojawia się tak zwany dylemat moralny: wyleźć ze śpiwora prosto w zimny świat i pić ciepłą kawę? Czy może lepiej nie wyłazić? Powoli wszyscy zbierają się do życia, pakują swoje zabawki i szykują się do drogi. Śniadanie znowu jest pyszne i zastanawiam się tylko ile przytyję jeśli nasza ekipa przewodnicka utrzyma formę i poziom jeśli chodzi o poziom wyżywienia. Przed ósmą pakujemy się na pontony. Jedyne co musimy zrobić, to pozwijać swoje rzeczy i pomóc je na załadować na pontony. Nie ma z tym problemu: ustawiamy się w linię i ładujemy wszystko, co trzeba. Nikt się nie miga i będzie tak do końca wyjazdu. Pontony są dwa: nasz nazywa się "Wolf", a ten drugi – "Sugar Bear". Jakoś spontanicznie cała „młodzież” (55 minus) zapakowała się na  "Wilka". Póki co – wszystko idzie sprawnie i bezproblemowo. P