Czas sobie płynie, z grubsza rzecz biorąc bezwypadkowo. Roboty dużo, ledwie nadążam. W domu – malowanie. Na polu – śnieg i mróz. Weekend przeleciał szybko: w sobotę była mała imprezka u Gochy i Witka Krupińskich, w niedzielę – spotkanie z moja grupą, która za parę dni leci ze mną do Meksyku. To już w najbliższą niedzielę. Muszę jeszcze skończyć kilka rzeczy w robocie, zrobić zdjęcia do końcowego projektu do szkoły i spadam do Meksyku na 8 dni. Jak wrócę, to zostanie jeszcze tylko tydzień i Święta! Ale ten czas leci!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gannett Peak (2)

Gannett Peak (1)