Quod scripsi scripsi!


Och, wiem, że się niektórzy obrażą, ale trudno: prawda przeciw światu!

Zanim więc napiszę o pomocy osobom niepełnosprawnym, pozwolę sobie przedstawić moje „listy uwierzytelniające” co do tej sprawy. Amerykanie powiadają, że "a picture is worth a thousand words", więc oto i obrazek:



Do obrazka dodam tylko, że praktycznie nigdy nie byłem związany z tak zwanym „środowiskiem osób niepełnosprawnych i ich opiekunów”. Nie żebym nie chciał: nie dało się. Czemu? Otóż owe „środowisko” składało się z dwóch rodzajów ludzi. Z jednej strony były osoby niepełnosprawne, dla których właściwie całe życie kręciło się wokół pytania: „Dlaczego ja i kto jest temu winny?”.  A z drugiej strony – ich opiekunowie: w wielu przypadkach różne niedowartościowane istoty, którym koniecznie było potrzeba, by się nad kimś litować, samemu w ten sposób się dowartościowując. Tworzyło to pewnego rodzaju symbiotyczny układ. Uwaga! Podkreślam: jest to uogólnienie, ale uważam, że – niestety – uzasadnione. Przez 30 lat obserwuję te sprawy i coś tam o tym wiem. Owszem, wyjątki się zdarzają i chwała im za to. Ale obraz ogólny jest taki, jak przedstawiłem powyżej.

Z resztą: sprawdźcie to sami: poszukajcie w waszym otoczeniu ludzi niepełnosprawnych, którzy są jako-tako szczęśliwi i spełnieni w życiu i zapytajcie ich co myślą o „środowisku niepełnosprawnych". Mogę postawić dolary przeciwko orzechom, że usłyszycie coś w tym rodzaju: „wiesz… no, nie wiem, bo właściwie, to nie uczestniczę”.

Ja po prostu miałem to szczęście, że nie miałem najmniejszego problemu z odpowiedzią na powyżej postawione pytanie: „Dlaczego ja? I kto jest temu winny?”. Odpowiedź była zawsze banalnie prosta: „Bo byłeś głupi i sam sobie zgotowałeś ten los. Nikt inny nie jest temu winny, tylko ty sam”. Gdy coś takiego mówiłem w „środowisku”, to i jedna i druga strona patrzyła na mnie jak na przybysza z Marsa! W końcu jedna z „wrażliwych istot opiekujących się biednymi niepełnosprawnymi” powiedziała mi, że po prostu nie nadaję się na osobę niepełnosprawną i lepiej będzie, jak sobie pójdę. Spoko, nie miałem pretensji ;-)

Wbrew pozorom jest to najważniejsza sprawa w całym problemie niepełnosprawności. Bez poradzenie sobie z tym pytaniem nie ma najmniejszych szans, by człowiek wyszedł na prostą. Zawsze będzie obracał się wokół własnego nieszczęścia i szukał winnych. I zawsze sobie jakichś tam znajdzie! W ślad za tym idzie roszczeniowe patrzenie na życie i przekonanie, że skoro jestem taki biedny i nieszczęśliwy, to mi się należy pomoc.

Popatrzcie na ludzi, którzy będąc niepełnosprawni zachowali jakąś życiową normalność: wszyscy, co do jednego charakteryzują się tym, że albo nie mają kogo za swój los obwiniać (bo dobrze wiedzą, że są sami sobie winni), albo po prostu znaleźli jakiś głębszy sens w swojej sytuacji życiowej. Na ogół po prostu spotkali w swym życiu Boga. Albo -  i jedno i drugie.

Nikomu nic się nie należy tylko z tego powodu, że nie ma ręki, nogi czy mózgu! Rola państwa jest tu zerowa! A właściwie, to nawet ujemna: niech po prostu państwo przestanie okradać swój własny naród, tak, by ludzi było stać, by sobie wzajemnie pomagać. Więc jak chcecie pomagać niepełnosprawnym, to walczcie o to, by państwo przestało Was rabować.

Czemu w Polsce można odpisać tylko 1% podatku na rzecz organizacji charytatywnych? W USA można podarować co roku 50% swoich dochodów na takie cele! Czemu w Polsce nie można? Czemu rodziny, które opiekują się osobą niepełnosprawną płacą podatek dochodowy? Czemu jak osoba niepełnosprawna pracuje, to musi płacić podatki?

I powiem Wam tak: rzygać mi się chcę jak widzę, gdy w imię kolejnej politycznej napierniczanki nagle namnożyło się kolejnych wrażliwców, co to los niepełnosprawnych spędza im sen z powiek! Dajcie sobie siana! Chcecie pomagać? To, do nędzy prostytutki, znajdźcie niepełnosprawnego w swojej okolicy, poznajcie go i jego potrzeby i mu pomóżcie. Albo poszukajcie lokalnej organizacji, która wie, jak to robić i im pomóżcie. A nie wycierajcie sobie nami mordy do waszych klanowych, PO-PIS-owskich wojenek! 

Quod scripsi scripsi!

Jacenty


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gannett Peak (2)

Gannett Peak (1)