Kler i te rzeczy...


W związku z narzekaniami, że jakoś nie piszę, a poza tym jakoś tak mało kontrowersyjnie… No to jadziem: o pedofilii w Kościele Katolickim:

Po pierwsze, większość z tych skandali to są odgrzewane kotlety. Niekiedy – literalnie – sprzed 70 lat! A w większości przypadków przynajmniej sprzed 20+. Zdarza Wam się czasem uczestniczyć w spotkaniach starych znajomych i rozmowach pod tytułem „jak to kiedyś było”? Jeśli tak – to zróbcie sobie eksperyment: spróbujcie wyjść z siebie, stanąć z boku i się tego typu wspominkom poprzysłuchiwać. Efekt jest piorunujący! Człowiek słucha (czasem sam siebie) i myśli: „Matko Boska! Co za głupoty pieprzymy?!”. Pamięć ludzka jest przedziwnym instrumentem! Pamiętamy różne rzeczy, niekoniecznie prawdziwe. Są na ten temat solidne badania: mózg jest w stanie wytwarzać i zapamiętywać „fake facts”. I to w taki sposób, że człowiek jest absolutnie przekonany, że to rzeczywistość.

Uwaga: nie twierdzę, że te osoby, które po iluś tam latach sobie przypominają, że ich ksiądz molestował kłamią. Na pewno wiele z tych wydarzeń jest prawdziwa. Twierdzę tylko, że po tylu latach nie mamy żadnych narzędzi, by dojść do tego, jak było naprawdę i sprawiedliwie to ocenić. Zwłaszcza, że praktycznie zawsze tego typu sprawy opierają się na relacji jednego człowieka. Nie ma świadków, nie ma dokumentów, nie ma niczego, co by pozwoliło zweryfikować tą historię. Więc dokąd nie wynajdziemy wehikułu czasu, to jesteśmy w tej sprawie w czarnej… dziurze.

Dlatego w każdym rozsądnym społeczeństwie istnieje koncept przedawnienia przestępstwa. Nie dlatego, że „dawno i nieprawda”, tylko dlatego, że po iluś tam latach zazwyczaj nie ma możliwości, by prawdę ustalić.

Z powodów wymienionych powyżej bardzo ostrożnie podchodzę do takich relacji. A tak naprawdę nie podchodzę w ogóle. Nie interesują mnie łzawe opowieści na temat tego, jak to w 1956 biedny chłopiec został zgwałcony przez napaloną zakonnicę. Sorry, musi z tym żyć!

Do tego dochodzi fakt, że żyjemy w epoce krańcowego odejścia od rozumu, zwłaszcza w sprawach związanych z życiem seksualnym. Nie liczą się fakty – liczą się odczucia. W dużych firmach szkolą nas, żeby na przykład w czasie spotkań roboczych nie patrzeć na człowieka. A już broń Boże nie patrzeć w oczy! Bo się, nie daj Bóg, człowiek poczuje molestowany poprzez „niedobre spojrzenie”. Jeszcze 20 lat temu każdy by się po głowie stukał. A dziś? „yntelektualiści” na poważnie toczą o tym dyskusje! Odeszliśmy od obiektywizmu do skrajnie subiektywnego postrzegania świata, opartego na tym, co człowiek czuje.  Jakiś czas temu słyszałem w radiu dyskusję, gdzie „straszliwie mądre i wrażliwe osoby”, wszystkie z tytułami naukowymi na poważnie rozmawiały o tym, czy nie należy uznać za gwałt sytuacji, gdzie co prawda do aktu seksualnego doszło za obopólną zgodą, ale po kilku dniach jedna ze stron stwierdza, że jednak to nie było to, czego pragnęła. Środowiska lewicowo-liberalne całkiem na poważnie dyskutują nad tym, jak „entuzjastyczna” musi być zgoda na akt seksualny, by nie był on czynem przestępczym.

No i do tego jeszcze dochodzi „moda na traumę”: w dzisiejszych czasach prawie już nie wypada nie mieć jakiejś traumy, albo przynajmniej depresji! Znowu uwaga: zdaję sobie sprawę, że są ludzie, którzy naprawdę psychicznie cierpią. Ale zastanawiam się jak to jest możliwe, że pokolenie naszych dziadków czy rodziców przeżyło wojnę, okupację i „twardą komuną” i jakoś nie mieli masowo traumy? Wydaje mi się po prostu, że nam się w pupciach poprzewracało z nadmiaru żarcia i tyle.

Wszystko to stwarza klimat, w którym o sprawie molestowania seksualnego trudno jest rozmawiać w sposób rozsądny. A problem dało by się rozwiązać bez problemu.

Co powinno się zrobić? Dla mnie sprawa jest naprawdę prosta: posłuchać Ewangelii: „Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza” – mówi Pismo (Mt 18.6).

Jakiś problem? Ja jestem przekonany, że wystarczyłoby, by Kościół zastosował te słowa w praktyce i problem by się rozwiązał błyskawicznie. No może nie przy pierwszym pedofilu wyłowionym z morza z kamieniem młyńskim u szyi, ale na pewno przy drugim. Reszta winnych wiedział by co zrobić.

Problem polega na tym, że jak się zaproponuje takie proste i w 100% ewangeliczne patrzenie na sprawę, to zaraz się pojawiają różne „wrażliwe istoty” i zaczynają dzielić włos na czworo. Co świadczy jedynie o tym, że wcale nam nie zależy na tym, by problem rozwiązać, tylko by sobie nad nim pobiadolić. Paradoksem jest fakt, że jedynym środowiskiem, które w tych sprawach zachowało jako-taki rozsądek są… kryminaliści. Z opowieści zza krat wynika, że jak do więzienia trafia pedofil, to więźniowie siedzący za inne przestępstwa robią mu z pupci zajezdnie tramwajową, a potem pomagają powiesić się na „tygrysie” (czyli kracie w celi). A my tu debatujemy i z troską pokiwujemy głowami, zamiast po prostu zaaranżować zboczeńcowi spotkanie z Jezusem Miłosiernym!

Czy Kościół stać na takie rozwiązanie? Oczywiście! Nie ma żadnego problemu by powołać odpowiedni tajny trybunał kościelny, złożony z najlepszych fachowców, gwarantujących, że winni będą mieć sprawiedliwy proces i poniosą zasłużoną karę. Nawet będą mieć możliwość wyznania grzechów w sakramentalnej spowiedzi przed wykonaniem wyroku! Władza świecka mogłaby ewentualnie lekko przymknąć oczy na takie sytuacje, a i to niekoniecznie. Nie takie rzeczy Kościół potrafi robić w tajemnicy!

Tak nawiasem mówiąc: kiedy ostatnio słyszeliście w kościele homilię na temat tego fragmentu Ewangelii? Fajnie by też było porównać, ile atramentu i tuszu do drukarek wylano rozwodząc się nad jednym zdaniem, zapisanym dokładnie jeden rozdział dalej u Mateusza, z którego katolicka teologia moralna wywodzi naukę o nierozerwalności małżeństwa (Mt 19.6), a właśnie tym zdaniem, które mówi o gorszycielach. Oba teksty są absolutnie tego samego typu, wypowiedziane w takich samych okolicznościach. Nie ma najmniejszego powodu by jeden traktować inaczej od drugiego. Ciekawe, nie?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gannett Peak (2)

Gannett Peak (1)